poniedziałek, 18 stycznia 2010

Złote Globy z "Kacem", ale bez kaca

"Avatar" najlepszym filmem dramatycznym! Och, polscy krytycy będą mieli używanie, zwłaszcza że prawdopodobnie przy Oscarach sytuacja się powtórzy. Już w ubiegłym roku, kiedy nagradzano "Slumdoga", kręcili nosami, a co dopiero teraz, gdy laury spadają na najbardziej smerfny hit wszech czasów.

Jednak jeszcze większym zaskoczeniem jest dla mnie wyróżnienie "Kac Vegas" - fantastycznie, że doczekałem czasów, kiedy po najważniejsze nagrody przemysłu filmowego mogą sięgać świntuszące komedie o zgubnych skutkach wieczoru kawalerskiego. Może za parę lat statuetki będą wędrować nawet do utalentowanych twórców zombie movies?

Ktoś powie, że to jednorazowa odwyrtka. Być może, ale ja tu widzę raczej stały trend, o czym świadczą także nagrody aktorskie dla Roberta Downeya za Holmesa w stylu Iron Mana czy Meryl Streep za rubaszną Julię Child. No i kto by jeszcze niedawno pomyślał o Sandrze Bullock jako laureatce Złotego Globu?

Zmiany zwiastuje również powrót po ponad 60 latach do starej oscarowej tradycji (ostatni raz w 1943 roku), kiedy to nominowanych było 10, nie 5 filmów. Krytycy tego pomysłu widzą w nim zagrywkę czysto marketingową, która sprawi, że nominacje stracą na wartości. Też oczywiście widzę w tym marketing, ale poza tym - świetną szansę dla niedocenianego kina rozrywkowego, przede wszystkim komedii. Film narodził się jako jarmarczna rozrywka i pamięć o tych korzeniach wcale nie musi, wbrew pozorom, oznaczać degradacji kina jako sztuki. Moje stanowisko w pełni oddają słowa Olgi Lipińskiej z jednego ze starych wywiadów:

"Komedia jest w naszym kraju niedoceniana, lekceważona i uważana za sztukę drugiej kategorii. Tymczasem jest ona trudniejszym gatunkiem sztuki od dramatu, zarówno dla aktorów, jak i reżyserów, a także dramaturgów. W komedii aktor sprawdza się od razu - publiczność albo się śmieje, albo nie. Niewielu jest dobrych aktorów komediowych, a ci, którzy radzą sobie w komediach, z łatwością poradzą sobie również z rolą dramatyczną. Odwrotnie ten mechanizm najczęściej nie działa. Komedia ma też ogromne możliwości edukacyjne, dzięki niej można powiedzieć coś ważnego w bardziej przystępnej formie - ośmieszenie, wskazanie głupoty, to jest jej ogromna rola".

Rzecz jasna, nie sądzę, aby pani Oldze spodobał się "Kac Vegas". Sęk w tym, by rozmaite gremia przyznające istotne nagrody poszły w ślady Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej i przestały wreszcie odczuwać moralnego kaca przy wyróżnianiu komedii. Tego samego zresztą życzę polskim krytykom i recenzentom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz