Zapewne skończy się jak zwykle - część faworytów rozczaruje, a niespodziewanie dużo satysfakcji sprawią skromne na pierwszy rzut oka filmy twórców o skromnym dorobku (vide "Dystrykt 9" czy "Zombieland"). Niemniej, na dzień dzisiejszy, wydaje mi się, że najlepsze będą:

  • "Alicja w Krainie Czarów" - bo duet Burton/Depp jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.
  • "Człowiek, który gapił się na kozy" - bo nie pamiętam, kiedy poprzednio (i czy w ogóle) śmiałem się na głos na trailerze i mam nadzieję, że nie wykorzystano w nim wszystkich śmiesznych gagów.
  • "Fantastyczny pan Lis" - bo rzadko jest okazja oglądać kukiełkowe lisy o poczuciu humoru Wesa Andersona, mówiące głosami George'a Clooneya i Meryl Streep.
  • "Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I" - bo konsekwentnie nie czytam książek Rowling i unikam spoilerów, dlatego jestem bardzo ciekaw, jak to wszystko zacznie zmierzać ku końcowi.
  • "Invictus" - bo poprzedni film o pogromcy apartheidu rozczarował, a czekałem całe lata, by wreszcie zobaczyć Morgana Freemana (bo kogóż by innego?) w roli Mandeli.
  • "Nostalgia anioła" - bo mimo druzgocących recenzji zza oceanu wciąż wierzę w Petera Jacksona i chętnie dam się złapać w emocjonalną pułapkę.
  • "Sherlock Holmes" - bo jako zwolennik rewizjonizmu legend już nie mogę się doczekać najsłynniejszego detektywa we frywolnej interpretacji Roberta Downeya i Guya Ritchie'ego.
  • "Starcie Tytanów" - bo jestem wielkim fanem mitów greckich, trailer jest kapitalnie zmontowany i robi wrażenie, a Sam Worthington ma charyzmę.
  • "The Blind Side" - bo zapowiada się co najmniej tak sentymentalnie jak "Radio", a ja jestem sentymentalny i "Radio" bardzo mi się podobało.
  • "The Expendables" - bo kto w latach 90. nie marzył o wspólnym filmie Sylvestra Stallone'a, Arnolda Schwarzeneggera i Bruce'a Willisa (dwaj ostatni pojawiają się tu co prawda tylko w epizodzie, ale jako rekompensata - Jason Statham, Dolph Lundgren, Jet Li i Mickey Rourke).
  • "The Ghost Writer" - bo każdy film Polańskiego to wydarzenie, a obsada jest znakomita.
  • "The Green Hornet" - bo Seth Rogen w roli superbohatera to na tyle poroniony pomysł, że musi się udać, a do tego villainem będzie sam Hans Landa.
  • "The Social Network" - bo to kolejna porypana idea (film o Facebooku w reżyserii Davida Finchera i z Justinem Timberlake'em w jednej z głównych ról), więc pewnie wypali.
  • "Wilkołak" - bo zwiastuny zapowiadają wreszcie gotycki horror z prawdziwego zdarzenia, a Benicio Del Toro i bez zbytniej charakteryzacji zdaje się być wprost stworzony do tytułowej roli.

Z rezerwą, choć prawdopodobnie też będą przynajmniej dobre: "A Serious Man", "Fish Tank", "Gdzie mieszkają dzikie stwory", "Green Zone", "Incepcja", "Iron Man 2", "Kick-Ass", "Opętani", "Ostatni Władca Wiatru", "Robin Hood", "W chmurach", "Youth in Revolt".