środa, 27 stycznia 2010

Nieskomplikowane, ale niegłupie

Nie sugerujcie się tytułem. Nowa komedia romantyczna Nancy Meyers nie jest bardziej skomplikowana niż klasyczne filmy gatunku z udziałem Doris Day, Rocka Hudsona i Tony'ego Randalla. Jest za to równie przyjemna i urokliwa co tamte ramotki.

Jane, Jake i Adam z "To skomplikowane" przywodzą na myśl miłosne trójkąty z "Kochanku, wróć" (1961) czy "Nie przysyłaj mi kwiatów" (1964). Charakterologicznie, bo przedemerytalnym wiekiem bliżej im do bohaterów jednej z wcześniejszych komedii Meyers, "Lepiej późno niż później" (2003). Tam też sercowe zawirowania były znacznie bardziej zawiłe (podstarzały playboy rywalizował ze swoim młodym lekarzem o względy matki swojej młodej kochanki) niż tutaj, gdzie cała rzekoma komplikacja sprowadza się do ognistego romansu z byłym mężem, który stawia poukładany świat Jane na głowie.

Meryl Streep jako Jane znów wspaniale gotuje, a jej specjalnością są francuskie wypieki. Jednak bardziej niż jowialną Julię Child przypomina Donnę Sheridan z "Mamma Mia!", tyle że w wersji upper-middle-class - nie boryka się co prawda z problemami finansowymi (jest właścicielką świetnie prosperującej cukierni), ale też szamoce się z życiem w pojedynkę i samotnie wychowuje potomstwo, nie tracąc przy tym pogody ducha (...).



Cała recenzja na łamach "Esensji".

1 komentarz: