wtorek, 9 lutego 2010

Małpowanie Romero

Siedemdziesiąte urodziny nestora horroru George'a A. (Quentin Tarantino rozwija to jako "A fucking genius") Romero, które ten obchodził przed kilkoma dniami, uczciłem seansem "Małpiej intrygi". Rzecz wyłącznie dla miłośników gatunku, chyba że ktoś chce sprawdzić, w czym zaczynali Stephen Root czy Stanley Tucci. Nikomu innemu z czystym sumieniem nie mógłbym zarekomendować, ale sam obejrzałem z pobłażliwym uśmiechem i bez irytacji. Grunt to oczywiście odpowiednie nastawienie, bo główni bohaterowie - niestety wbrew intencjom twórcy - są tak antypatyczni i podejmują tak absurdalne decyzje, że kibicowanie nie im, tylko morderczej kapucynce wydaje się wręcz czymś naturalnym. Słowem - casus Jasona i głupawych nastolatków i nie ma co się nastawiać na poważny thriller psychologiczny, jak film bywa gdzieniegdzie przedstawiany.



Z okazji okrągłej rocznicy życzę więc sędziwemu jubilatowi, by nie ustawał w robieniu kolejnych zombie movies. Te wciąż wychodzą mu zdecydowanie najlepiej, nawet jeśli niekiedy jedynie... małpuje samego siebie. Wszystkiego najlepszego, George!

4 komentarze:

  1. Monkey Shines śmieszyło mnie z powodu nie do końca udanego aktorstwa. Poza tym było próbą zrobienia czegoś w duchu mainstreamowym, czyli mniej więcej takiego jak "Ziemia żywych trupów" czy "Mroczna połowa". Warto też pamiętać, że nakęcono ją dwa lata po "Musze", której ślad skrzydeł da się w filmie łatwo odczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Monkey Shines śmieszyło mnie z powodu nie do końca udanego aktorstwa

    Tak, z drugiej strony fajne są smaczki typu żona Romero w roli pielęgniarki.

    @Warto też pamiętać, że nakęcono ją dwa lata po "Musze", której ślad skrzydeł da się w filmie łatwo odczytać.

    Właśnie, tym bardziej żałuję, że wyszło nie do końca udanie; druga połowa co prawda dużo lepsza, ale przez pierwsze 40 minut przebrnąłem, przyznaję z trudem. Za to ciekawa jest muzyka, często jakby "wbrew treści", niekiedy wręcz... wesoła!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy wiesz, ale Diary of the Dead bylo beznadziejne.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Diary of the Dead bylo beznadziejne

    E tam, nie najlepsze, ale wcale nie takie złe.

    OdpowiedzUsuń