piątek, 30 kwietnia 2010

Niechciana dorosłość



"Mean Creek" (2004) Jacoba Aarona Estesa kilka lat temu miał wejść u nas do kin, potem dystrybutor przez rok przesuwał datę premiery, aż w końcu zdecydował się wypuścić film od razu na DVD. Z marketingowego punktu widzenia to decyzja słuszna - "Mean Creek" jest produkcją niszową z dość leniwie toczącą się akcją i aktorami znanymi stosunkowo nielicznej garstce widzów. Poza tym to jeden z tych filmów, które zdecydowanie bardziej nadają się do kontemplowania w samotności w fotelu domowym niż przy udziale osób trzecich (siorbiących i mlaskających) w multipleksowym.

Estes bez żadnych fajerwerków, przy użyciu prostych środków filmowych i takoż surowego scenariusza przejmująco opowiada o niechcianym, bolesnym, "szarpanym" wchodzeniu w dorosłość. A zupełnie przy okazji wychodzi na jaw fajna zależność - im młodszy Culkin, tym bardziej utalentowany, bo ani Macaulay, ani nawet Kieran nie zagrali nigdy tak dobrej roli, jaką tutaj odgrywa Rory. Kawałek rzetelnego, uczciwego kina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz